Basia Ciszyńska
Dlaczego się wspinasz?
Trudne pytanie. Chyba dlatego, że jest to jedyny sport, w którym poczułam, że to jest to. Od samego początku kiedy przyszłam na panel coś nagle zagrało, chciałam więcej. To co najbardziej lubię we wspinaniu to fakt, że nie mam żadnej konkurencji poza sobą samą, drogą, którą właśnie chcę zrobić, przechwytami na niej i moimi własnymi ograniczeniami. Zawsze byłam kiepska w sportach drużynowych.
Co jest najważniejsze w treningu wspinaczkowym?
Systematyczność! Bywają takie dni i każdemu się to zdarza, że naprawdę Ci się nie chce, niezależnie od poziomu. Ale to właśnie te treningi, kiedy się przemogliśmy pomimo zmęczenia, złego humoru czy beznadziejnego dnia, naprawdę procentują. Myślę, że ważne jest też odpowiednie prowadzenie przez trenera. Można trenować samemu i to też na pewno daje efekty, ale nic nie zastąpi wiedzy kogoś bardziej doświadczonego.
Co jest dla Ciebie najważniejsze w pracy trenera?
Progres moich zawodników. Nic nie cieszy mnie bardziej niż moment, kiedy nasza wspólna praca przekłada się na wyniki i coraz lepsze umiejętności wspinaczkowe osób, które trenuję. Od roku prowadzę również sekcję wspinaczkową dla dzieci i muszę przyznać, że jest to dla mnie największe trenerskie wyzwanie, ale nic innego nie daje mi takiej satysfakcji jak obserwowanie rozwoju i postępów moich młodych zawodników 🙂
Jakie są Twoje trzy najważniejsze drogi i dlaczego akurat te?
Pierwsza to zdecydowanie Odlot małpy na Pochylcu. Chyba żadna droga nie zrzuciła mnie tyle razy, nie sprawiła mi takich trudności, pomimo że jest to droga o wycenie VI.5. Pokonanie jej to z pewnością duży krok w moim wspinaniu, otwarło też nowe Pochylcowe propozycje. Drugą jest Tequila Sunrise w Chullili. Jest to śliczne, około 40-metrowe 8a w sektorze Balconcito. Droga poszła dość szybko, bo w piątej próbie. Najważniejsze dla mnie w tym przejściu jest to, że samodzielnie zapatentowałam wszystkie przechwyty od początku do końca. Zrobiłam ją, pomimo tego, że musiałam usilnie szukać asekuranta. Takie historie zostają w pamięci. Trzecia drogą jest z pewnością Pas vu pas pris w rejonie Gorges du Loup, czyli moje pierwsze 8a+. Nie mogłabym jej tutaj nie wymienić. Droga, która stanowi kamień milowy w moim wspinaniu. Wcześniej nawet nie sądziłam, że mogę pokonać takie trudności. Od tego przejścia zaczęły się jeszcze bardziej intensywne i zindywidualizowane treningi, pojawiła się ogromna motywacja i chęć na więcej!
Dlaczego warto zapisać się na sekcję wspinaczkową?
Moim zdaniem nic nie zastąpi prowadzenia przez odpowiednio przygotowanego i doświadczonego trenera. Moim trenerem w dalszym ciągu jest Łukasz i nie wyobrażam sobie, żeby to się zmieniło. Wspinając się i trenując sami z pewnością dojdziemy do jakiegoś poziomu wspinaczkowego, jednak zdecydowanie wolniej i mniej efektywnie niż na sekcji. Dobrze przygotowana rozpiska, doświadczenie trenera, który potrafi ułożyć odpowiednie i wymagające baldy oraz obwody, mają ogromne znaczenie jeśli chodzi o progres wspinaczkowy. Bez tego trudno jest też pójść dalej. Wydaje mi się, że osoba, która posiada pewne predyspozycje, zacięcie i po prostu chce się wspinać jest w stanie samodzielnie dojść do poziomu VI.5, natomiast zdecydowanie wolniej, a dalej będzie już ciężko. Sekcja KW Katowice zapewnia też świetną atmosferę, super ekipę do wspinania i dużo pozytywnej energii. Warto wspomnieć też, że nie pozostajemy tylko i wyłącznie przy pracy na panelu, regularnie organizujemy obozy wspinaczkowe w skałach, aby przełożyć treningi na konkretne wyniki wspinaczkowe.